Staś jest postacią pod każdym względem niezwykłą. Przede wszystkim ma niespożytą energię, więc spędzając z nim czas nikomu nie grozi nuda. Polubiliśmy się właściwie od początku - być może dlatego, że i ja bardzo lubię ślimaki, a ten którego miałam w domu nazywał się właśnie Stasieniek? ;) Poznałam więc z imion całą tarasową (całkiem liczną) hodowlę! Niestety już tych imion nie pamiętam, ale ćsiiiiiii....
Nawet podczas ceremonii komunijnej w kościele Staś po prostu był sobą i przyznaję, że śledziłam go moim obiektywem z przyjemnością. Ze Stasiem nie ma też szans na "ustawki" fotograficzne, trzeba po prostu ganiać z aparatem i szlifować w biegu ten diament :) Ale było cudownie, wszyscy roześmiani i serdeczni, pogoda i humory dopisały - więc cud, miód, malina!
Dziękuję Stasiu i cała Rodzino Stasia za ten czas spędzony wspólnie z Wami :)